Ludzie od zawsze ulegali różnorodnym wypadkom, łamiąc przy tym ręce czy nogi, ale dopiero od niedawna potrafią sobie z tym skutecznie radzić. Na przestrzeni wielu wieków, w różnych miejscach globu zdarzały się urazy kończyn – złamania otwarte i zamknięte. Dziś leczy się je operacyjnie i przy pomocy nowoczesnych metod usztywniania, a jak traktowano takie przypadki dawniej?

Pomijając „prehistorię” medycyny i czasy stosowania się do absurdalnych zaleceń w stylu pocierania szyi dla zniwelowania bólu łydki czy leczenia złamanej kości za pomocą zaśpiewu albo… rtęci, sensowne procedury medyczne stosowane przy urazach kończyn wprowadzono w Europie dopiero na przełomie XVIII i XIX wieku. Wtedy to na szerszą skalę zaczęto wykorzystywać nowoczesne, jak na tamten moment, opatrunki gipsowe. W kolejnym stuleciu pojawiły się ortezy i tak zwany gips syntetyczny, ale po kolei…

uraz kończyny dolnej

Wosk, glina, krochmal – na złamania zamknięte

Jeszcze przed erą opatrunków gipsowych zdawano sobie sprawę z tego, że w przypadku złamania istotne jest zbliżenie do siebie odłamów kości i utrzymanie ich w takiej pozycji, aby ułatwić zrastanie, gojenie i zapobiec ewentualnym odkształceniom oraz oczywiście uwolnić osobę poszkodowaną od bólu. Niezbędne było zatem unieruchomienie (usztywnienie) kończyny i utrzymanie złamanej kości w jednej osi, co uzyskiwano różnymi metodami: przy pomocy wosku i mąki, gliny, żywicy albo bandaża nasączonego krochmalem. Hipokrates unieruchamiał pourazowe ręce lub nogi w łupkach i leczył złamania wyciągami. Problemem pozostawały jednak bardzo długo złamania otwarte…

Złamania otwarte to dawniej prawie wyrok śmierci

Urazy kości związane z przerwaniem ciągłości skóry, uszkodzeniem tkanek miękkich i naczyń krwionośnych były kiedyś przypadkami bardzo źle rokującymi – po pierwsze często z powodu dużej utraty krwi, której nie potrafiono skutecznie tamować, po drugie ze względu na fakt, iż niemalże wszystkie otwarte rany ulegały wtedy zakażeniu, które prowadziło ostatecznie do śmierci. Pierwszy istotny przełom w tym zakresie nastąpił w XVI stuleciu, kiedy opracowano metodę podwiązywania uszkodzonych naczyń. Drugi miał miejsce dwa wieki później, gdy zaczęto unieruchamiać złamania opatrunkami gipsowymi. Trzeci – w momencie narodzin antyseptyki w medycynie i wprowadzenia narkozy, co wydarzyło się w połowie wieku XIX. Dopiero to wszystko razem sprawiło, że złamania otwarte nie musiały się kończyć utratą kończyny lub życia, a takie scenariusze były wcześniej niestety najpowszechniejsze.

Pierwsze opatrunki gipsowe – postęp w leczeniu złamań

Pierwszy opatrunek gipsowy w Europie założono w 1852 roku. Taki rodzaj usztywnienia stosowano zarówno w przypadku złamań (otwartych i zamkniętych), zwichnięć, jak i pourazowego zapalenia kości czy uszkodzeń ścięgien. Doceniano jego prostotę i skuteczność. Materiał był łatwiejszy w aplikowaniu, a do tego trwalszy i zapewniał zestawionej kości o wiele lepszą stabilizację niż na przykład krochmal.

Rozwój operacyjnych technik leczenia złamań u progu XX wieku

Obok powszechnego usztywniania kończyn po złamaniach gipsowymi opatrunkami, na przełomie XIX i XX wieku rozwinęły się równocześnie operacyjne techniki leczenia tego typu urazów i nowoczesna diagnostyka. Wprowadzono zespolenia złamań za pomocą stalowych płytek i śrub oraz obrazowanie przy pomocy promieni Roentgena.

Nowoczesne alternatywy tradycyjnego gipsu – orteza i gips syntetyczny

Najnowsze zdobycze medycyny w dziedzinie opatrunków usztywniających (unieruchamiających) kończynę po urazie to ortezy i nowoczesny zamiennik tradycyjnego gipsu – syntetyczny opatrunek gipsowy. Oba rozwiązania stosuje się zarówno przy złamaniach lub pęknięciach kości, jak i uszkodzeniach struktur stawowych czy „nadwyrężeniu” tkanek miękkich.

Ortezy – skuteczne usztywnienie kończyny w stawie

Orteza ręki, orteza stawu skokowego, biodrowego, kolanowego, orteza na ramię, palec, orteza nadgarstka i inne to wygodne akcesoria ortopedyczne, które świetnie zastępują opatrunek gipsowy w końcowych fazach leczenia złamania. Stosuje się je także między innymi do stabilizacji przeciążanych stawów. Są lekkie i dzięki temu bardzo wygodne w noszeniu. Pozwalają skórze w miarę swobodnie oddychać. Pod ortezą nie gromadzi się wilgoć, która po prostu odparowuje. W razie potrzeby zresztą łatwo taki stabilizator zdjąć i (na przykład po wykonaniu czynności higienicznych) można go równie łatwo ponownie założyć na kończynę.

 

Zobacz dostępne rodzaje ortez >>

 

Gips syntetyczny – komfortowe usztywnienie przy złamaniu

Tak przełomowy niegdyś opatrunek gipsowy w dzisiejszych realiach stał się dość niekomfortowy. Zarówno pacjenci, jak i lekarze, dostrzegają obecnie więcej jego wad niż zalet. Długo schnie, jest ciężki, niewygodny, utrudnia zachowanie higieny (nie można go przecież zmoczyć), przeszkadza w badaniach obrazowych, jest nieprzyjazny dla skóry, nieumiejętnie założony może zaburzać krążenie krwi, osłabia ścięgna, przyczynia się do zaniku mięśni… Sporo tego. Dlatego na rynku pojawiło się kolejne rozwiązanie i jeszcze jedna (obok ortezy) opcja mogąca w niektórych okolicznościach zastąpić tradycyjny gips na nodze czy ręce. To gips syntetyczny, czyli poliuretanowe usztywnienie złamanej kończyny. Jest lekkie, wodoodporne, paroprzepuszczalne i nie trzeba go zdejmować, aby wykonać prześwietlenie.

 

***

Na tym oczywiście nie koniec. Badania i prace nad jeszcze lepszymi metodami unieruchamiania kończyn po urazach cały czas trwają, choć przeszliśmy już całkiem długą drogę – od wstęg materiału nasączanego żywicą, krochmalem, a nawet białkiem jaj, po komfortowe ortezy i gips syntetyczny.

Leave a Reply